Romantyczna Lanckorona. Małe domki nieśmiało zerkające na przechodniów spod wiekowych drzew. Niewiele tych przechodniów. Czasem tylko któryś sąsiad zagada, pies przebiegnie czym prędzej, spóźniony do swoich zajęć. A wiekowe drzewa stoją ciężko, wbijając korzenie w nietypowo ukośny ryneczek z kocimi łbami. Z tych kocich łbów czerpią wiedzę. Bo te kocie łby wiele widziały. Widziały drewniane wozy o wielkich kołach, które z głuchym łoskotem przejeżdżają, wzburzając echo. Odbije się ono wiele razy między maleńkimi uliczkami i między ścianami domów. Nagle z jednego wozu spada drobny kamyczek... koloru słońca... pachnący morzem i przygodą... Błysk... To okienko jednego z niziutkich domków błysnęło przyjaźnie puszczając zajączka. A gdy słońce zakryje chmura, na rynek spada złowrogi cień ze wzgórza. Ruiny zamku groźnie i surowo spoglądają na ludzi, nie dając zapomnieć o krwawych walkach, ale i o świeckich ucztach i muzyce... A gdy znów błyśnie słońce mały kamyk potoczy się po kocich łbach z mgły przeszłości i spadnie pod nogi starszej pani. Ona siedzi na schodkach swego domku, którego brązowe drewniane ściany mienią się wszystkimi kolorami tęczy. Trzyma na kolanach niedokończoną koronkę. Podniesie kamyk i włoży mi w rękę.. a ja chowając bursztyn do kieszeni podejdę do jednego z młodych plastyków, zajrzę na jego zamalowaną kartkę i zacznę snuć tę opowieść: Romantyczna Lanckorona.
TEKST DO KATALOGU K.G.